czwartek, 22 grudnia 2011

Święta w stylu skandynawskim

Dzisiaj od rana wpadłam w szał świątecznych dekoracji. Szło mi jednak znacznie wolniej niż zwykle, ponieważ w czasie kiedy ja ubierałam choinkę, mój Mały Żółwik zdejmował bombki, szarpał łańcuchy, zrzucał latarenki i urywał diody w oświetleniu. Dlatego w tym roku postanowiłam ograniczyć moje zapędy dekoratorskie. Obawiam się, że choinka nie przetrwa w tym roku zbyt długo, ale mam nadzieję, że przynajmniej jej rozebranie będzie łatwiejsze, bo pewnie niewiele na niej zostanie po Świętach. W akcie rozpaczy postanowiłam więc nacieszyć swe oczy przynajmniej fotkami świątecznych dekoracji. Przy okazji znalazłam stylizacje, które w zasadzie oddają stan moich tegorocznych świątecznych dekoracji domu czyli Święta w stylu skandynawskim. Ostatnio bardzo lubię skandynawskie klimaty. Niektórym może wydawać się zbyt zimna ta wszechogarniająca biel. Ja natomiast lubię styl skandynawski za tę nastrojowość, prostotę i nonszalancję. Skandynawskie choinki są minimalistyczne, raczej "ubogie", jakby nie do końca ubrane (czyli takie jak moja po niszczycielskiej sile mojego Żółwika) lub zupełnie gołe, ale i tak mają w sobie to COŚ.


Obydwa zdjęcia z fjorn.com



Powyższe zdjęcia z Min lilla veranda

sobota, 17 grudnia 2011

Pomysły na świąteczne dekoracje

Muszę przyznać się do kolejnej mojej obsesji, którą są ozdoby świąteczne. Może nie jest to zbyt zaskakujące wyzwanie, bo ta obsesja niejako wynika z mojej obsesji do dekoracji domu. W każdym razie w okresie przedświątecznym zdarza mi się utknąć na parę godzin między świątecznymi aniołkami, bombkami, choinkami, pozytywkami, latarenkami, stroikami itd., itp. Wtedy właśnie uświadamiam sobie, że czas jest naprawdę względny, bo po paru godzinach takiego buszowania jestem zwykle święcie przekonana, że minęło zaledwie pół godziny. Dlatego dzisiaj zapraszam na świeżą porcję inspiracji świątecznych. Moje ulubione to oczywiście dekoracje świątecznych kominków, które zadają mi największy ból, ponieważ w moim domu takowego kominka brak, jest jedynie komin pozbawiony właściwej dziury, którą można by przystroić na tę okazję.
Credits





Zdjęcia pochodzą z Home Trend Design

wtorek, 22 listopada 2011

Happy birthday

Dzisiaj będzie mały off topic od aranżacji wnętrz. Dokładnie dzisiaj pierwszy rok swojego życia kończy Patryk Malutki powszechnie znany jako Cudaczek wśród rodziny i znajomych. Rok temu o tej porze bardzo miło spędzałam czas na porodówce sącząc koktajl z oksytocyny i zadręczając położne i lekarza pytaniami o możliwe powikłania występujące podczas porodu. Pewnie nie przyszłoby mi to do głowy, gdybym nie chodziła wcześniej pilnie do szkoły rodzenia, gdzie taką przydatną wiedzę można zdobyć. Efektem tych męczarni (chyba bardziej położnych, niż moich) był ten oto ludzik:

Jeszcze rok temu prawie cały mieścił się na dłoni.      

A dzisiaj jest już dużym chłopcem. Jak ten czas leci.

czwartek, 17 listopada 2011

Beach house story

Zawsze marzył mi się mały przytulny domek nad ciepłym morzem, w którym można się pluskać przez cały rok. Spadająca na zewnątrz temperatura potęguje moją tęsknotę za beach cottage.
Lubię ten styl za prostotę i jasne kolory, które dodają tym wnętrzom świeżości. Podoba mi się wszechobecna biel, a szczególnie charakterystyczne białe sofy, które nie są wcale takie niepraktyczne jak się powszechnie uważa. Sama jestem szczęśliwą posiadaczką takiego okazu i pomimo intensywnego użytkowania jak na razie nie wymaga on nawet czyszczenia.
Darzę sentymentem te postarzane meble, które sprawiają wrażenie wyrzuconych na brzeg przez morze podczas przypływu. Wprost uwielbiam też stare dodatki, które wdzięcznie wypełniają przestrzenie. Są trochę wytarte, trochę przyrdzewiałe, ale to właśnie one tworzą cały ten klimat.
Zapraszam do obejrzenia inspiracji.


Zdjęcia pochodzą z Coastal Living

czwartek, 10 listopada 2011

Pomysł na pokój dla niemowlaka w stylu retro

Znalazłam dzisiaj kilka inspiracji, które mnie zachwyciły i choć temat nie jest dla mnie aktualny, to nie mogę się powstrzymać przed ich wrzuceniem na mojego bloga. Rok temu obsesyjnie poszukiwałam takich inspiracji i chomikowałam wszystkie potrzebne akcesoria ku przerażeniu mojego męża (ten proces zaczął się jak tylko zobaczyłam test ciążowy z dwoma kreskami). Każda rzecz miała swoje starannie zaplanowane miejsce. Jednak kiedy w pokoiku zamieszkał już wrzeszczący lokator, to moja aranżacja utonęła w stosie pieluch i innych akcesoriów niemowlęcych rozrzuconych w panice lub z wyczerpania. Do tej pory łóżeczko stoi w naszej sypialni, ponieważ nocne wędrówki do drugiego pokoju okazały się zbyt dużym wyzwaniem.




Zdjęcia pochodzą ze strony Restoration Hardware Baby and Child

sobota, 5 listopada 2011

Mały biały domek

W związku z tym, że zbliża się zima, ja również postanowiłam zrobić jesienne zapasy, aby zabezpieczyć się przed sytuacją, kiedy mój domek zostanie zasypany a ja odcięta od świata. Dlatego dzisiaj postanowiłam nabyć kilka uroczych rzeczy, które pozwolą mi w miłej atmosferze przezimować, a które jeśli się uda zaprezentuje następnym razem. Tymczasem szukając moich ulubionych dodatków do domu, jak zwykle odwiedziłam moje ulubione Pottery Barn (tak sobie myślę, że ktoś mi chyba powinien płacić za te posty; drogie Pottery Barn nie krępujcie się, każdy drobny datek się przyda).

Bardzo lubię ten amerykański przytulny styl country, marzy mi się mały biały domek z białym płotkiem (dlaczego nie ma ich w naszym kraju, oczywiście pomijam wyjątkową agresywność ludzi, zwierząt oraz kosmitów w PL, które to istoty potrafią sforsować nawet najwyższe zasieki) i uroczym przytulnym ganeczkiem, na którym stoi huśtawka lub rattanowy bujak.







Zdjęcia pochodzą ze strony Pottery Barn


wtorek, 1 listopada 2011

Wyznania zakupoholiczki cd.

Jak już wspominałam jestem beznadziejne zakochana w stylu prowansalskim. Od lat miłością darzę też Riviera Maison, te bielone i postarzane meble, dodatki do domu, koszyki i wszystkie te rattanowe dodatki... Uwielbiam też ich aranżacje i mogłabym godzinami patrzeć na te fotki.

Zdjęcia pochodzą ze strony Riviera Maison

W Polsce bielone meble są niestety mało popularne (podobnie zresztą jak fanaberia postarzania mebli-podobne zabiegi w naszym kraju mogą was narazić na politowanie, współczucie lub posądzenie o chorobę psychiczną). Dawno temu zdarzyło mi się pomalować stary prlowski stolik na biało i niestety mój ojciec bezskutecznie próbuje od lat go komuś podarować. Jak do tej pory wszyscy potencjalni nabywcy dziwili się, jak można mebel pomalować na biało... Niedoszłym nabywcom mojego stolika dedykuję powyższe fotki.

czwartek, 27 października 2011

Kuchnia w stylu prowansalskim

Kuchnia W czasach, kiedy robiłam zawrotną karierę au-pair (czyt. najemnej, półdarmowej siły roboczej wykorzystywanej w bardziej zamożnych krajach do opieki nad dziećmi, tudzież gotowania, sprzątania, prania i prasowania pod pretekstem wymiany kulturowej) miałam szczęście zamieszkać na Francuskiej Rivierze. Tam też poznałam miłość mojego życia... kuchnię w stylu prowansalskim, której jestem wierna do dziś. O moim szczególnym umiłowaniu do mebli Riviera Maison napiszę innym razem.

W związku z tym, że mój własny dom jest ciągle w sferze marzeń, póki co upajam się oglądaniem ulubionych aranżacji. Przedstawiam Wam kilka fotek, które jakiś czas temu zachomikowałam na swoim kompie.


Zdjęcia pochodzą z Country Living
Jasne kolory mebli połączone z naturalnym, często postarzanym drewnem są tym, co wyróżnia te kuchnie i dodaje im przytulności i uroku. Uwielbiam te wyspy kuchenne, patelnie wiszące nad głową, zlew przy oknie, często brak górnych szafek, które wdzięcznie zastępują pojedyncze półki i te niezliczone rustykalne dodatki, które tworzą cały klimat tych pomieszczeń. Nie każdy mebel musi idealnie pasować, niektóre są innej bajki, ale wszystko tworzy piękną, idealnie zgraną całość. To jest to, za czym najbardziej tęsknię oglądając na co dzień meblościanki w kolorze wenge i wiśni.


wtorek, 25 października 2011

Brave mama

Dzisiaj przedstawiam Wam moją pierwszą nominację do tytułu Brave Mama. Kobiety nominowane w tej kategorii (z góry przepraszam czytających mojego bloga machos, jeśli tacy są i poczuli się dyskryminowani, nie jestem wojującą feministką) realizują swoje marzenia w życiu zawodowym i są równocześnie cudownymi mamami.

Lindsay wychowuje trójkę uroczych maluchów i prowadzi firmę szyjącą prześliczne kolorowe ubranka dla dzieci w stylu vintage oraz inne urocze dodatki do domu.

Jako że jestem totalnym beztalenciem manualnym, takie rzeczy robią naprawdę na mnie wrażenie. Kiedy byłam w ciąży zamarzyło mi się uszyć dla mojego Bąbla stylową skandynawską mysz. Chciałam, żeby miał chociaż jedną zabawkę zrobioną specjalnie dla niego przeze mnie od serca. Efektem moich wysiłków była istota myszopodobna wyglądająca jak po bliskim spotkaniu z kotem lub potężniejszym od niego drapieżnikiem, która ku mojej rozpaczy dokończyła swojego żywota w naszym kuble na śmieci.

Zobaczcie sami, jakie cuda wychodzą spod jej igły.




Jeśli chcielibyście zrobić własnoręcznie te urocze dynie na Halloween, to na jej stronie znajdziecie tutorial, jak to zrobić samemu. Oczywiście musicie mieć przynajmniej szczątkowy talent w tym kierunku. Ja osobiście trzymam się z daleka od igły i nici, ale patrzę na te cuda z nieukrywaną zazdrością.

Zdjęcia pochodzą z bloga The Cottage Home